Close

Yerba energia

Czasem zdarzają się takie dni, że nic nam się nie chce. Czasem towarzyszą nam momenty, gdy zastanawiamy się, po co w ogóle jesteśmy? Po co mamy być i robić cokolwiek pożytecznego, jeśli i tak pewnego dnia nadejdzie koniec i nic po nas nie zostanie? Czasem są takie chwilę, że najchętniej leżelibyśmy nic nie robiąc. I nawet to „nicnierobienie” staje się dla nas nieznośne. Wbrew pozorom ono również potrafi męczyć. Po pewnym czasie staje się uciążliwe. Jesteśmy na siebie wściekli, że zmarnowaliśmy tyle chwil. Że mogliśmy wykonać tyle ważnych rzeczy. Że mogliśmy wykorzystać czas bardziej konstruktywnie, pożytecznie. Lub nawet jeśli nie pożytecznie, to chociaż przyjemnie. Tymczasem nie zrobiliśmy nic. Totalny brak motywacji do jakiegokolwiek działania. Zupełne zniechęcenie. Gdy sobie to uświadomimy, towarzyszy nam złość na samych siebie. Smutek, wszechogarniający smutek. Każdemu się to zdarza. Niby wszystko jest w porządku, a w pewnym momencie ktoś przełącza nam program w mózgu i momentalnie wszystko wygasa. Wszelka motywacja ucieka. Włącza się tryb zrezygnowania. Zamiast aktywności, jest bierność. Żeby to przełączyć, wystarczy tak niewiele, lecz nie każdy o tym wie. Też kiedyś nie wiedziałam.

Siedziałam rozmyślając o niewiadomo czym, gapiąc się tępo w ścianę. Nasypałam trochę yerby do tykwy. Włożyłam bombillę. Zagotowałam wodę i odczekałam, aby trochę ostygła. Zalałam tą dziwną miksturę, obserwując jak jakiś duch zaczyna ją wypijać. Dolałam do pełna. Pociągnęłam pierwszy łyk, przełknęłam. Dźwignia w mózgu momentalnie przeskoczyła. Oczy otworzyły mi się szerzej niż kiedykolwiek. Serce zaczęło bić mocniej. Poza krwią zaczęło pompować coś jeszcze – dużo energii, mega pozytywnej energii. Rozbudziłam się. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy i nim zdołałam się zorientować o co chodzi, dosiorbałam zawartość tykwy do dna. Tzn. do suchości, bo yerba została (całe szczęście!). Kolejne zalanie.

I następne. I jeszcze kilka. Czułam się tak, jakbym mogła latać, na szczęście nie sprawdziłam tego wyskakując przez okno. Chociaż kto wie, może bym poleciała? Miałam ochotę tańczyć i śpiewać i śmiać się, dużo się śmiać. Więc zaczęłam to robić, bo czemu nie? No, może śpiewaniem tego nazwać nie można, ale wyznając zasadę, że im głośniej tym ładniej, szło mi całkiem nieźle. Wiedziałam, że mogę biegać po ścianach, skakać po suficie. Czułam, że mogę zawładnąć całym światem. Jednak po co mi władza nad światem? Lepiej zrobić cos bardziej przyziemnego. Usiadłam, szczerząc się od ucha do ucha. Otworzyłam laptopa i postanowiłam napisać tekst na konkurs. Dobrze spożytkuję tą yerbową energię która tak głośno pulsuje mi w żyłach. Napiszę i dostanę yerbę, by móc fruwać dalej. A co najważniejsze, inni dowiedzą się o jej działaniu. Również będą mogli korzystać z tej wspaniałej mocy. Nie muszę zawładnąć światem, bo po co? Niech Yerba nim zawładnie. Niech stanie się królem świata i rozdaje energię wszystkim, którzy jej potrzebują!

Autor: A. Pilecka, 2011

© 2023 Hyde Park Yerba Mate | WordPress Theme: Annina Free by CrestaProject.